
Bałtyk skutecznie przyciąga poszukujących wytchnienia, Zatoka Gdańska ma swoje atuty również poza sezonem. W dużym mieście nie sposób się nudzić, a gdańskie Przymorze oferuje bogaty pakiet atrakcji. To tutaj są zejścia na czystą i wyjątkowo szeroką plażę, kuszący i starannie wymuskany Park Regana oraz niepowtarzalny urok architektury tej dzielnicy. PRL-owskie falowce sąsiadują z nowoczesnymi, ekskluzywnymi wieżowcami, dosłownie. A to wszystko przy jednej ulicy.
Ta wyjątkowa dzielnica miasta zmieniała swoje położenie, co wciąż wybrzmiewa w rozmowach z rodowitymi gdańszczanami. Pamiętam dyskusję z właścicielem stoiska warzywnego przy ul. Piastowskiej, który twierdził, że to jest Oliwa (sąsiednia dzielnica Gdańska – przyp. red.) i dla niego zawsze Oliwą będzie, jak mówił: „a niech oni sobie te tabliczki przestawiają, jak chcą. Urodziłem się w Oliwie i w Oliwie umrę”.
Pierwotnie Przymorzem była ta część miasta, którą dziś – zgodnie z podziałem administracyjnym – nazywamy Przymorzem Małym. Przymorze Wielkie, które dosłownie schodzi do morza i obejmuje uroczy Park Regana, wcześniej zaliczano do Jelitkowa.
Trudno dyskutować z emocjami i sentymentem. Faktem jest, że północno-zachodnia część Gdańska to właśnie Przymorze. Od wschodu sąsiaduje z Brzeźnem, dalej z Zaspą, od południa z Oliwą. Północnym sąsiadem jest już tylko Bałtyk. W zasięgu pieszej wycieczki na zachód jest Sopot. Trudno o lepszą lokalizację na mapie. Czym jeszcze kusi Przymorze?
Gdyby nie biała tabliczka informująca o wejściu do innej dzielnicy, faktycznie w Przymorzu Małym można czuć się jak w Oliwie. Dominuje niska zabudowa, w tym liczne domy jednorodzinne i spokój o jakim marzy wielu mieszkańców wielkich miast.
To fenomen Gdańska. Miasto ma wiele cichych zakamarków, a jednym z nich jest właśnie Przymorze Małe.